Powinnam zacząć od tego, że lubię zwierzęta. Generalnie nikt mi nigdy nie mówił: nie głaszcz kota na podwórku, bo pewnie jest chory. Mój tata znosił różne zwierzęta do domu: to przestraszonego jeża, którego próbowało rozjechać auto, to gołębia, który oberwał podczas gradobicia. Pewnie, gdyby nie całkowity brak zdolności z zakresu przedmiotów ścisłych, poszłabym na weterynarię. Od 8 roku życia miałam psa, wcześniej rybki, świnki morskie, papugi, żółwia i chomika.
Zawsze wydawało mi się, że sporo wiem o psach. Jednak pół roku temu moja wiedza została gruntownie zweryfikowana.
Imbir jest moim pierwszym świadomie posiadanym psem - dużym, puchatym, kumatym - takim, jakiego zawsze chciałam mieć. Kiedyś marzyłam o berneńskim psie pasterskim, ale jakoś krótko żyją.
Ostatnio często słyszę: fajnie mieć dwa psy.
Ustalmy fakt: te psy nie kochają się najbardziej na świecie, generalnie lubią nas, ale siebie jedynie tolerują, co jest osiągnięciem.
Obecnie potrafią spokojnie leżeć w kuchni lub w pokoju razem, ale jeszcze nie można ich zostawić samych (na wszelki wypadek). Trzeba im poświęcić masę czasu, uwagi i ... przysmaków. Pamiętać o zasadach w traktowaniu ich i pierwszeństwie Aresa, trzeba by konsekwentnym.
Ares jest starym upartym psem, ma swoje zwyczaje - leży na kanapie, nie chce chodzić na długie spacery, drapie w drzwi (sporo rzeczy zniszczył). Imbira można nauczyć niemal wszystkiego (za ciasteczka zrobi wszystko). Nie zniszczył niczego w domu, kopie w ogrodzie - ale on chyba zwyczajnie to lubi. Cieszą go wszelkiego rodzaju piłki, gryzaki, kawałki materiałów i skarpetek do podarcia.
Relacje psie poprawiły się po kastracji chemicznej Aresa (zabieg podobny do czipowania, na efekt czeka się około 3-6 tygodni). Nie jest to magiczna chwila, która zmienia wszystko, trzeba być cierpliwym.
Decyzję o posiadaniu psa podjęliśmy z Jackiem kiedy Ares zaczął chorować i perspektywy leczenia nie były bardzo optymistyczne (Ares na szczęście ma się dobrze). Ogólnie mieliśmy świadomość co nas czeka i mieliśmy też w danym momencie czas dla psów. Prawda jest taka, że ani ja, ani Jacek nie wyobrażaliśmy sobie domu bez psa. Pojawiły się rzesze doradców. Podzielili się na dwie grupy:
a. tylko pies z hodowli, masz pewność co z niego wyrośnie, masz wskaźniki rasy ...bla, bla, bla
b. wyłącznie pies ze schroniska
c. na cholerę wam kupa futra!
Zaczęłam poszukiwania. Początkowo przeglądałam różne oferty - docelowo szukałam dogolabradora (jak Ares). No i znalazłam Imbira w milanowskim schronisku.
Dlaczego warto wziąć psa ze schroniska?
Hasło "nie kupuj, przygarnij" - jakoś do mnie przemawia. Pies to pies - nie chciałam psa danej rasy. Kiedy go głaszczę, wyczesuję czy sprzątam po nim jest mi totalnie bez różnicy jego pochodzenie.
Schronisko w Milanówku ma dobrze prowadzoną stronę (tak, psa znalazłam przez Internet), kontakt z Anią odbywał się przez maila. Wspólny spacer z psami, wizyta w domu, podpisanie umowy adopcyjnej - ma to sens. Fajne jest to, że kontakt z wolontariuszami nie urywa się w chwili zatrzaśnięcia za psem bramy jego nowego domu.
Kilka osób próbowało mi przetłumaczyć, że pies ze schroniska to kiepski pomysł, bo:
- pies pewnie ma jakąś wadę, bo trafił do schroniska (tak, nieodpowiedzialnych byłych właścicieli),
- pies pewnie jest chory/zaniedbany, bo kto tam o niego dba (błąd, pies był pod opieką weterynaryjną, miał szczepienia, był odrobaczony, w schronisku są wolontariusze, którzy dbają o psy i wyprowadzają je na spacery, ćwiczą z nimi chodzenie na smyczy i podstawowe komendy, są też pracownicy schroniska),
- pewnie nie jest nauczony czystości (problemu nie było),
- nie posłucha i nie można go ułożyć (jak się z psem nie pracuje, to nie słucha - Imbir słuchał, słucha i uczy się - jest psim bystrzakiem),
- nie potrafi chodzić na smyczy (potrafił, idzie mu całkiem dobrze),
- nigdy nie wiesz co z takiego wyrośnie (można to ocenić, a charakter psa no bywa, zwierze jednak nie ma złych intencji).
Jeżeli ktoś poszukuje psa to zapraszam do schronsika w Milanówku (lub na stronę pobliskiego schroniska). W naszym przypadku było profesjonalnie, z troską o los zwierzaków i przede wszystkim z mądrym podejściem do relacji własciciel- pies.
Po ponad pół roku z psem w domu nie robi mi różnicy fakt, że pies jest ze schroniska. I tak go uwielbiam. Jeżeli kiedyś zdecyduje się na kolejnego, pewnie też będzie schroniskowy.